sobota, 19 grudnia 2015

Moje największe oczekiwania na 2016 rok

Już podzieliłem się z wami moim rankingiem podsumowującym kończący się rok, więc czas na moje oczekiwania odnośnie przyszłego roku. Przed nami wiele ciekawych i długo wyczekiwanych premier. Poniżej przedstawię wam moją dziesiątkę filmów, z którymi wiążę największe oczekiwania. Niestety niektóre z nich nie mają jeszcze zapowiedzianych seansów w polskich kinach. Nie przedłużając, oto one: Miejsce 10: Pokój (Room) - Zwycięzca nagrody publiczności na tegorocznym festiwalu w Toronto. Uczyniło go tym samym jednym z faworytów do Oscara w najważniejszych kategoriach. Klaustrofobiczna atmosfera, ciekawy scenariusz i dwie cudowne kreacje aktorskie zapowiadają naprawdę dobry seans w kinie. Premiera 26 lutego. Miejsce 9: Barany. Islandzka opowieść (Hrutar) - Zwycięzca przeglądu "Un Certain Regard" na festiwalu w Cannes. Minimalistyczne kino zawsze wyzwala u mnie dodatkowe emocje. Jak Wiecie uwielbiam powolne i kontemplacyjne tempo akcji. Do tego piękne islandzkie pejzaże, zresztą nagrodzone Srebrną Żabą na Camerimage w Bydgoszczy. Mam wszystko czego potrzebuję. Premiera 19 lutego. Miejsce 8: Gdzie jest Dory? (Finding Dory) - Najnowsze dzieła Pixara zawsze znajdują się na moich listach. Oni zawsze robią kino na poziomie, nawet jeśli scenariuszowo wypada trochę słabiej, to nadrabiają to przepiękną warstwą wizualną. Premiera 17 czerwca. Miejsce 7: Ave, Cezar! (Hail, Caesar!) - Bracia Coen i wszystko jasne. Absurdalny i sarkastyczny humor, ciekawe scenariusze i zawsze dobrze grający aktorzy. Będzie otwierał przyszłoroczny festiwal w Berlinie. Premiera 19 lutego. Miejsce 6: To tylko koniec świata (Juste la fin du monde) - Pierwszy i nie ostatni film Xaviera Dolana w moim zestawieniu. To takie preludium do jego anglojęzycznego debiutu. Po rewelacyjnej Mamie na młodym kanadyjczyku spoczywa wielka presja. Czy sprosta oczekiwaniom? Tego dowiemy się na przyszłorocznym festiwalu w Cannes gdzie będzie miał światową premierę. W obsadzie znalazły się takie gwiazdy jak: Marion Cotillard, Lea Seydoux czy Vincent Cassel. Polska premiera szacowana jest w okolicach jesieni. Miejsce 5: Spotlight - Faworyt krytyków do tegorocznego Oscara za najlepszy film. Zbiera nagrody najważniejszych kół krytyków w Stanach i nie tylko. Świetna obsada i ciekawy scenariusz zwiastuję 2 godziny solidnego dzieła. Premiera 5 lutego. Miejsce 4: The Death and Life of John F. Donovan - I to jest! Anglojęzyczny debiut Dolana. W obsadzie znakomici aktorzy. Jessica Chastain (moja ulubiona współczesna aktorka), Kathy Bates, Susan Sarandon czy Kit Harington. Oczekiwania są OGROMNE! Zwiastuję nominację oscarową w 2017 roku dla niezwykle utalentowanego Xaviera. Nie ma jeszcze określonej daty premiery. Miejsce 3: Knight of Cups - Terrence Malick i jego nowy film. Każde jego dzieło wzbudza wiele pozytywnych jak i negatywnych opinii. Albo się go kocha, albo nienawidzi. Według mnie jest to współczesny Kubrick. Bezkompromisowy i niezważający na krytykę artysta. Tworzący swoją własną wizje kina, jako medium do przekazywania wielu życiowych prawd. Jego filmy uwrażliwiają, otwierają człowieka na nowe doznania artystyczne. Według mnie to prawdziwy Artysta! Za zdjęcia odpowiada mistrz Lubezki. Nie ma jeszcze określonej daty premiery. Miejsce 2: Zjawa (The Revenant) - Zwiastuny pokazują, że będzie to jeden z lepszych filmów roku. Inarritu chyba uwierzył w swój geniusz i na oscarowej fali tworzy kolejny znakomity film. I oto Leo DiCaprio w końcu zdobędzie Oscara! Tak :) Idę o zakład! Do tego Tom Hardy, który z filmu na film jest coraz lepszy. I oczywiście mistrz Lubezki odpowiadający za zdjęcia. Premiera 29 stycznia. Miejsce 1: Anomalisa - odkąd przeczytałem recenzje napływające z Wenecji wiedziałem, że to będzie znakomity film. Jest to animacja poklatkowa dla dorosłych z kategorią +18. Wcześniej nie za bardzo wiedziałem kto to Charlie Kaufman. Postanowiłem więc nadrobić jego dorobek twórczy i stwierdzam, że jest to jeden z ciekawszych twórców kina w ogóle. Jego scenariusze są nie do podrobienia! On ma po prostu swój styl. Jakoś miesiąc temu pojawił się w internecie zwiastun i wtedy poczułem, że to będzie To! Codziennie odliczam kolejne dni do premiery. To będzie ARCYDZIEŁO :) Wiem to już dzisiaj. Premiera 22 stycznia. Jeszcze mam jeden ciekawy news odnośnie przyszłorocznych premier. Będzie wznowienie 3 rewelacyjnych klasyków kina. Ben Hur - 20 maja, Wszystko o Ewie - 1 lipca i Braveheart - 11 sierpnia. Wszystkie z nich oceniłem na 9! Obejrzeć Ben Hura na dużym ekranie to będzie przeżycie :)

poniedziałek, 14 grudnia 2015

Kieł - 2009

"Kieł" Giorgosa Lanthimosa to surrealistyczna opowieść o manipulacji i zwierzęcych instynktach drzemiących w każdym z nas. Fabuła sama w sobie jest dość chora, a wręcz psychodeliczna. Pewne małżeństwo "wychowuje" swoje dzieci w tajemniczym domu. Wiemy o nim tylko, że został wybudowany z dala od ludzi. Słowo "wychowuje" nie wiem czy w tej sytuacji jest prawidłowo użyte. Bardziej pasuje słowo tresura. Dziwne małżeństwo stworzyło dla swoich dzieci hermetyczny świat zamknięty w czterech ścianach domu i starannie skomponowanego ogródka. Jest to świat oparty na zwierzęcych instynktach. Brutalny i zwyrodniały. W sumie najdziwniejsze jest to, że nie znamy powodu dla którego oni "wykreowali" ten świat dla swoich dzieci. Stwierdzenie, że to dzieci też jest nadużyciem. W rzeczywistości są to dorośli ludzie. Chociaż ich dorosłość objawia się tylko w ich cielesności, bowiem ich rodzice wmówili im, że są jeszcze dziećmi i nie są w stanie samodzielnie przekroczyć progu domu i samodzielnie iść przez życie. W tym wyimaginowanym świecie panują odrębne zasady. Za złamanie chociaż jednej z nich grozi brutalna (naprawdę brutalna) kara. W ich rzeczywistości nie ma miejsca na racjonalne myślenie. Środek ciężkości przesunięty jest w stronę zwierzęcych instynktów. To one "rządzą" całym filmem. To na nich oparta jest cała konstrukcja dzieła. Paleta tych zachowań jest bardzo szeroka. Od dziwnych erotycznych zachcianek (to też zwierzęcy instynkt) do chęci poznania tego co zakazane. Mnie osobiście wstrząsnął ten film. I za sprawą wyjątkowego wulgaryzmu (niektórzy mogą instynktownie odrzucić ten film) i za sprawą tak mocnego przekazu. Jakiego? Nie mogę zdradzić. Ostatnia scena zasługuje na co najmniej półgodzinne owacje na stojąco! Jest to studium całej ludzkiej psychiki ukazane może w 5 minut. Budowanie napięcia, strach, a zarazem chęć poznania czegoś nieznajomego i wcześniej zakazanego i wreszcie niejednoznaczny koniec sprawiają, że zostaje ona zapamiętana w naszej pamięci na długo. Chapeau bas panie reżyserze! Po obejrzeniu przyznam się, że przeszło mi przez myśl, żeby wystawić najwyższą możliwą ocenę. Ostatecznie zostałem przy 9 (jednakże jest to takie 9,5). Nie wiem czy go polecać, bowiem jest strasznie przytłaczający i w pewnych momentach aż przesadzony (chociaż po obejrzeniu całości najbardziej docenia się te sceny). Greckie kino wymiata! Giorgos Lanthimos tym filmem oficjalnie wskoczył do pierwszej ligi, dzięki czemu przyciągnął producentów do jego najnowszego dzieła "The Lobster", w którym można oglądać takie gwiazdy jak: Colin Farrell, Rachel Weisz, Lea Seydoux czy Bena Whishawa. Już wcześniej o nim pisałem (jest w moim zestawieniu 10 najlepszych premier 2015 roku)

czwartek, 10 grudnia 2015

Mój ranking 2015 roku

Do końca 2015 roku zostały trzy tygodnie, więc zbliża się okres wszelkich podsumowań. Przez te 21 dni w polskich kinach będzie jeszcze tylko jedna ciekawa premiera, o której chyba nie muszę wspominać. Korzystając z okazji postanowiłem stworzyć swój subiektywny ranking obejrzanych filmów w kinie w kończącym się roku. Chciałbym zaznaczyć, że byłem na dwóch festiwalach, więc niektóre z przedstawionych tu dzieł jeszcze nie miały oficjalnej polskiej premiery. Miejsce 10 (ex aequo): Most szpiegów- Znakomity thriller szpiegowski reżyserii Stevena Spielberga. W rolach głównych występują: Tom Hanks, Mark Rylance (według mnie Oscar za najlepszą rolę drugoplanową) oraz Amy Ryan. Idealnie skomponowana dwugodzinna rozrywka ze szczęśliwym zakończeniem (to nie spoiler, przecież to Spielberg) Za scenariusz odpowiedzialni są między innymi bracia Coen, którzy dodają do historii ciekawych, czasami sarkastycznych dialogów. Oczywiście za zdjęcia odpowiada Janusz Kamiński. 8/10 Nasza młodsza siostra- Pierwszy (i nie ostatni) film, który widziałem na Nowych Horyzontach we Wrocławiu. To bardzo pozytywna historia, którą wyreżyserował Hirokazu Koreeda. Brał udział w canneńskim konkursie. W sumie nie jest to jakieś kino „z fajerwerkami”, ale niezwykle urzekające. Troszkę takie ambitny familijny film. Była to odskocznia od dołujących dzieł nowohoryzontowych. Jedna z nielicznych okazji, w ciągu tych 10 dni, żeby po prostu się pośmiać. 8/10 Miejsce 9: Lobster- Czarna komedia greckiego reżysera Giorgosa Lanthimosa. Niezwykle trafne spostrzeżenia odnoście zatartym granicom pomiędzy męskością, a kobiecością we współczesnym świecie. Samotni ludzie są aresztowani i przenoszeni do hotelu, w którym mają 45 dni na odnalezienie sobie partnera. Jeśli się im nie uda, zamieniani są w wybrane przez siebie zwierzę. W głównych rolach: Colin Farrell, Rachel Weisz oraz Lea Seydoux. Nagroda Jury na tegorocznym Cannes. 8/10 Miejsce 8: Nawet góry przeminą- Dziejąca się w trzech różnych etapach czasowych opowieść. Koniec poprzedniego wieku, teraźniejszość i w niedaleka przyszłość. Zhangke Jia umiejętnie potrafi wpleść w swoją epicką historię miłosną, bo przecież głównie o tym jest film, zmiany występujące w społeczeństwie chińskim. Ciekawym zabiegiem formalnym były zmiany formatów idące z biegiem czasu. 8,5/10 Miejsce 7: Mad Max: Na drodze gniewu- Obowiązkowo do oglądania na 3D! Inaczej to nie ma sensu. Dwugodzinna jazda bez trzymanki. Nieustający pościg za Tytułowym Maxem, Furiosą i żonami Wiecznego Joe. Wyczyny kaskaderskie i efekty specjalne, których naprawdę niewiele, bowiem każdy samochód został stworzony realnymi środkami, robią niesamowite ciarki na plecach. Ryk silników, zapach benzyny i przepiękne wybuchy to piękna kompozycja 70-letniego Georga Millera. 9/10 Miejsce 6: Carol- o tym filmie już pisałem we wcześniejszej recenzji. 9/10 Miejsce 5: W głowie się nie mieści- Pixar kolejny raz udowadnia, że jest pionierem w animacjach komputerowych. Bardzo mądry i momentami niezwykle śmieszny scenariusz Pete’a Docter’a (która także jest reżyserem) tworzą jedną z lepszych animacji ostatnich lat. Świetny sytuacyjny i inteligentny humor, rzadko spotykany w animacjach przeznaczonych dla dzieci. Bo Pixar tworzy filmy z myślą o każdym widzu. Tym młodszy, ale także o tym troszkę starszym. Bardzo mądra końcowa puenta. 9/10 Miejsce 4: Scena ciszy- Festiwal „Wiosna filmów”. Mocny dokument reżysera głośnej „Sceny zbrodni”. Joshua Oppenheimer postanawia opowiedzieć drugą historię o antykomunistycznych czystkach w latach 60. w Indonezji. Tym razem z perspektywy członka rodziny, który stracił swojego bliskiego podczas tych zbiorowych rzezi. Spotyka się z jednym ze zbrodniarzy pod przykrywką badania wzroku. Prowadzi bardzo trudną rozmowę, ze starym już oprawcą. Grand Prix na festiwalu w Wenecji 9/10 Miejsce 3: Syn Szawła- Jeśli ktoś powiedział, że o tematyce obozowej już zostało wszystko powiedziane, to oficjalnie jest w błędzie. To rewolucyjna, jeśli chodzi o narracje, opowieść o członku sonderkommando. Narracja jest prowadzona w zasadzie w pierwszej osobie. Ani przez sekundę nie opuszczamy naszego bohatera. Kamera usytuowana jest albo na ramieniu, albo tuż za plecami. Całe tło jest lekko zamazane, tylko nasz Saul jest w pełni wyraźny. „Podróżujemy” z nim po wszelkich „zakamarkach” obozu w Auschwitz. Bardzo bym chciał, żeby licea poszły na to dzieło do kina w ramach lekcji historii. Filmowe wydarzenie roku! Grand Prix na festiwalu w Cannes. 9/10 Miejsce 2: Zabójczyni- Wiem, że ten film wielu nudzi i zwyczajnie odpycha, z braku akcji i twistów fabularnych. To kino kontemplacyjne, pomimo tego, iż w swym założeniu miało to być kino z gatunki wuxia. To dzieło po prostu idealnie trafia w mój gust. Uwielbiam Tarkowskiego i Ceylana, i być może dlatego lubię czasami się wyciszyć i zwyczajnie „ponudzić” (chociaż nie odczułem ani sekundy nudy podczas oglądania) Przepiękne zdjęcia, klasyczna starożytna scenografia i kostiumy. To wszystko sprawia, że ten film się zwyczajnie chłonie. Palma za najlepszą reżyserie dla Hsiao-hsien Hou w Cannes. 9,5/10 Miejsce 1: Birdman- Film perfekcja! Wszystko idealnie ze sobą współgra. Genialna reżyseria Inarritu, wybitne zdjęcia Lubezkiego stworzone na podobieństwo „jednego” ujęcia. No i oczywiście aktorstwo. Każda rola zasługuję na wielki aplauz! Keaton, Norton, Stone, Galifianakis, Watts, Ryan itd. tworzą niesamowitą zgrana ekipę. Inarritu stworzył film tak perfekcyjny, że ja osobiście chyba nie znajduję w nim wad, chociaż wielu krytyków denerwuję postać „krytyczki” teatralnej. Ciekawe dlaczego? Może znajdują w niej wiele cech wspólnych? Film zasłużenie triumfował na tegorocznych Oscarach. 10/10 Specjalne wyróżnienia: Imigranci, Whiplash, Steve Jobs, Foxcatcher i Młodość

poniedziałek, 7 grudnia 2015

Księżniczka Kaguya - 2013 (z cyklu Ghibli- studio arcydzieł)

Kaguyahime no Monogatari to 21 film japońskiego studia Ghibli. Studio założone przez dwóch legendarnych reżyserów Hayao Miyazakiego i Isao Takachatę oraz producenta Toshio Suzukiego. To moja ulubiona fabryka arcydzieł. Specjalizują się w tworzeniu ambitnych filmów z gatunku anime. Większość z lekceważeniem patrzy na ten gatunek przywołując jako przykłady Pokemony itp. Używają stwierdzenia, że są to tylko "chińskie bajeczki". Otóż nie. To japońskie filmy animowane w większości przeznaczone dla dorosłego widza. Dlatego postanowiłem stworzyć ten cykl. Będę w nim recenzować największe dokonania japońskich mistrzów. Postaram się was przekonać do obejrzenia i zmienienia zdania na ten temat. Księżniczka Kaguya niestety nie doczekała się polskiej premiery kinowej. Jedyne co można robić to zdobyć ten film na DVD. Historia oparta jest na japońskiej baśni o zbieraczu bambusu, który pewnego dnia w jednej z łodyg znajduję malutką dziewczynkę. Wraz ze swoją żoną postanawia wychować ją jak własną córkę. Wyrasta na piękną kobietę. Otoczona wieloma adoratorami konsekwentnie odrzuca ich propozycje zaręczyn. Pewnego dnia okazuję się, że jest ona księżniczką zesłaną z księżyca. Pierwsze co się rzuca w oczy to niesamowita kreska. Bardzo skromna, ale przecudowna. To artystyczny popis rysowników, którzy w każdą osobną klatkę wkładali jak najwięcej serca. Można powiedzieć, że cały film jest wyreżyserowany z ogromną czułością i poczuciem artyzmu. Szczerze powiedziawszy oglądając ten film miałem ciarki na plecach, i to przez ponad 2 godziny. No może nie przez całe, bo mniej więcej w 2/3 filmu na jakieś pół godziny niestety traci tempo... Ale końcówka wybacza wszystko. Każde formalne niedociągnięcie (których jest naprawdę niewiele) zostaje unieważnione poprzez POTĘŻNĄ dawkę emocji. Pod koniec na drugi plan schodzi fabuła, najważniejsze są emocje i sposób ich nagromadzenia. Nie lubię używać takich określeń, ale to jedno z najlepszych zakończeń roku (może dekady, XXI wieku?) Co tu dużo mówić. Można to określić jednym słowem. KATHARSIS! A bardzo rzadko używam tego określenia, więc coś jest na rzeczy ;) Jeśli chcecie zobaczyć jak wygląda prawdziwa sztuka X muzy to to dzieło jest najlepszym tego przykładem. Reżyser Isao Takachata tworzy swój ostatni film (ma już 80 lat) i robi to z najwyższą możliwą klasą. Twórca "Grobowca światlików" (ten film jest w moim top5 wszech czasów) odchodzi na twórczą emeryturę dzieląc się ze światem prawdziwym arcydziełem. Brawo mistrzu! Jedyna słuszna ocena to 10/10.

sobota, 5 grudnia 2015

Zakochany bez pamięci - 2004

Premiera filmu "Anomalisa" reżyserii Charliego Kaufmana zbliża się wielkimi krokami, więc postanowiłem troszkę nadrobić jego dorobek twórczy. To jeden z tych filmowców, po którym możemy spodziewać się dosłownie wszystkiego. Karierę rozpoczął jako niszowy twórca filmowych scenariuszy. Jedne z bardziej zwariowanych skyptów Hollywood należą właśnie do niego. "Być jak John Malkovich", "Adaptacja" czy "Zakochany bez pamięci" uczyniły z niego jedną z barwniejszych postaci amerykańskiego filmowego podwórka. W 2007 roku postanowił spróbować swoich sił w roli reżysera, by w 2008 roku na festiwalu w Cannes zaprezentować swój reżyserski debiut. "Synekdocha, Nowy Jork" to według wielu najdziwniejsza produkcja ostatnich lat. Został on nagrodzony tzw. niezależnym Oscarem (Independent Spirit Award) za najlepszy debiut roku. Wstyd się przyznać, ale jeszcze jego nie obejrzałem... Ale wszystko można nadrobić. W pewnym sklepie jest do kupienia za 9,99 zł, więc na pewno wybiorę się na małe zakupy :) Tak jak już wspomniałem autorem scenariusza do "Zakochanego bez pamięci" jest Charlie Kaufman. Historię bardzo ciężko streścić, ponieważ zawiera ona wiele zwrotów akcji i niedopowiedzeń. Sam wyjściowy pomysł jest dość dziwny. Główny bohater Joel (grany przez znakomitego Jima Carrey'a) odkrywa, że jego była dziewczyna Clementine poddała się zabiegowi usunięcia jego z pamięci. Joel, by "zemścić" się na swojej ex postanawia zrobić to samo. Jednak w trakcie realizacji owego zabiegu uświadamia sobie, że wciąż ją kocha. Akcja przez większość filmu dzieję się w umyśle bohatera. Próbuję on porozumieć się z "lekarzami" poddającymi go zabiegowi "oczyszczania" pamięci. Niestety bezskutecznie... Podróżuje on ze swoją ukochaną po wspólnych wspomnieniach. Niestety z czasem zostaje im coraz mniej miejsca. Proces oczyszczania jest w toku. Nie da się go odwrócić. Po zakończeniu całego zabiegu bohater budzi się jak gdyby nigdy nic. Nie pamięta już swojej ukochanej. Jednakże to nie koniec filmu. Nie chciałbym więcej zdradzać. Jest to rodzaj tzw. "romansu egzystencjalnego". Momentami zabawny, momentami smutny. Daję on szanse zastanowienia się nad różnymi zasadniczymi pytaniami. W filmie występuje plejada gwiazd. Począwszy od Jima Carrey'a, Kate Winslet, Kirsten Dunst po Marka Ruffalo czy Toma Wilkinsona. Wszyscy wypełniają swoją powierzoną rolę w sposób satysfakcjonujący dla widza. Kate Winslet zdobyła nawet nominacje oscarową dla najlepszej aktorki pierwszoplanowej. Jednak moim zdaniem to Jim Carrey (znany bardziej z głupiutkich komedii) zasługuję na najwyższe laury. Tworzy on postać tak złożoną postać, że jedynym słusznym stwierdzeniem określającym jego grę to "czapki z głów mistrzu". Dzieło swoim klimatem przypomina trochę film pt. "Ona" Spike Jonze'a (wg mnie najlepszy film 2013 roku) Może dlatego, że Spike współpracował przy dwóch dziełach z Kaufmanem? Być może :) O nim też pewnie kiedyś napiszę. "Zakochany bez pamięci" to jeden z lepszych filmów 2004 roku. Pozycja obowiązkowa dla wielbicieli wszelkich romansów. Ukazuje on jak z klasą i przede wszystkim z ambicjami można stworzyć dzieło sklasyfikowane do tego gatunku. 8/10 Film jest dostępny na DVD. Charlie Kaufman został nagrodzony za niego Oscarem za najlepszy scenariusz oryginalny. To jego pierwsza statuetka, ale na pewno nie ostatnia. Jego najnowszy film już od 22 stycznia w polskich kinach. Na razie "Anomalisa" jest najlepiej ocenianym filmem tego roku przez amerykańskich krytyków (źródło: Metacritic)

piątek, 4 grudnia 2015

Mama - 2014

Xavier Dolan pomimo swojego młodego wieku (26 lat) stał się już znaczącym i szanowanych twórcą kina artystycznego. Jest to jeden z wielu "wychowanków" festiwalu z Cannes. Jego prawie wszystkie filmy (tylko "Tom" miał premierę w Wenecji) uczestniczyły w sekcjach konkursowych tego festiwalu. Dzięki kolejnym zdobytym nagrodom mniej ważnych sekcji w 2014 roku jego najnowszy film został zakwalifikowany do oficjalnego konkursu. Można powiedzieć, że wtedy awansował do pierwszej ligi artystycznego kina. Dodatkowo dostał za niego Nagrodę Jury (3 miejsce) Złotą Palmę otrzymał wtedy "Zimowy sen" tureckiego reżysera Nuri Bilge Ceylana. O nim na pewno napiszę już wkrótce. Akcja filmu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. W Kanadzie zostaje wprowadzona kontrowersyjna ustawa pozwalająca osadzić dziecko w zakładzie psychiatrycznym gdy rodzice nie radzą sobie z nieletnim. Historia skupia się na relacji matki z chorym na ADHD synem. Chłopak dostaje nagłych napadów złości. Jest nieobliczalny. Pewnego dnia poznają swoją sąsiadkę, która odmienia ich wewnętrzne relacje. Kyla sprawia, że w ich życiu pojawia się nadzieja. Dolan potrafi zrobić coś niesamowitego. Z popkultury tworzy prawdziwą sztukę. Choćby w ścieżce dźwiękowej występują popowe utwory (piosenki Celine Dion czy Lany Del Rey) które w połączeniu ze znakomitymi zdjęciami tworzą coś na podobieństwo teledysku. Zresztą sam Dolan ma doświadczenie w tworzeniu teledysków. W 2013 roku wyreżyserował video clip dla zespołu Indochine, a w tym roku partnerował samej Adele ("Hello" ma już prawie 600 tys. wyświetleń na YouTube) Całość filmu nakręcona jest w niekonwencjonalnym formacie 4/4. No dobra, nie całość. Przez parę scen ekran rozszerza się tworząc niezapomniany efekt. Są to zdecydowanie najlepsze sceny roku! Moim zdaniem tylko "przelot" Birdmana może równać się z tymi sekwencjami. W kinie ten efekt powodował ciarki na plecach. Xavier znakomicie wymyślił, żeby format filmu także uczestniczył w wydarzeniach. Określał on stan emocjonalny pomiędzy głównymi bohaterami. Aktorzy grają wspaniale. Na najwyższe uznanie może zasługiwać nowa nadzieja kanadyjskiego filmu. Antoine-Olivier Pilon ma zaledwie 18 lat, a potrafi zagrać naprawdę dużo. Postać Steve'a jest bardzo złożona emocjonalnie. Na pozór bezduszny i niedojrzały tak naprawdę skrywa w sobie ogromne pokłady empatii i uczucia. Brak ojca sprawia, że nie może odnaleźć się we współczesnym świecie. Brak jemu silnego autorytetu i zwyczajnej miłości. Anne Dorval gra dojrzałą kobietę nie wiedzącą jak wychować swojego problematycznego syna. Próbuje znaleźć sobie jakiegoś partnera by "zapełnić" brak wyraźnej męskiej ręki w rodzinie. Suzanne Clement gra postać jąkającej się sąsiadki po przeżyciu straty swojego dziecka. Moja osobista faworytka. Sceny z jej udziałem można zaliczyć do najbardziej udanych w tym dziele. Wprowadza coś swoja osobą. Jakieś dodatkowe emocje. Może jakieś współczucie. Może jakąś nadzieję. Już we wcześniejszym dziele Dolana pt. "Na zawsze Laurence" otrzymała nagrodę dla najlepszej aktorki przeglądu "Un Certain Regard" na festiwalu w Cannes. Film "Mama" jest warty poświęcenia 2 godzin z życia. Ja osobiście widziałem ten film w listopadzie zeszłego roku, a i tak niektóre emocje i sceny pozostają u mnie naprawdę długo. 9/10 Film jest dostępny na DVD W przyszłym roku Xavier zamierza wyreżyserować swój anglojęzyczny debiut. W obsadzie między innymi: Jessica Chastain, Kit Harington, Kathy Bates i Susan Sarandon. Powodzenia!

czwartek, 3 grudnia 2015

Aferim! - 2015

Film nagrodzony Srebrnym Niedźwiedziem za najlepszą reżyserię na festiwalu Berlinale. Jest to western osadzony w realiach XIX wiecznej Europy wschodniej. Akcja toczy się na Wołoszczyźnie. Policjant Constandin wraz ze swoim synem podróżują przez rumuńską krainę w poszukiwaniu zbiegłego cygańskiego niewolnika. Historia może nie jest zbytnio skomplikowana, ale wykonanie jest kapitalne. Mamy bowiem przedstawione różnice pokoleniowe pomiędzy ojcem, a synem. Ojciec to typowy zwolennik starych tradycji, a syn próbuję przeciwstawić się utartym zwyczajom. Jest to film z tzw. "gatunku drogi". Podczas przemierzanych kilometrów coraz bardziej poznajemy bohaterów, ich słabości i lęki. Obie postacie zresztą zagrane znakomicie przez rumuńskich aktorów (Teodor Corban i Mihai Comănoiu) Jest w nim wiele humorystycznych scen. Dialog pomiędzy starym policjantem, a popem o charakterach poszczególnych nacji jest tak nasiąknięty stereotypami, że po prostu wywołuję śmiech na widzu. Czarno-białe zdjęcia nadają uniwersalnego charakteru. A wracając do stwierdzenia, że jest to western (a może bardziej posuję "eastern") mamy w nim wiele ujęć plenerów tak charakerystycznych dla niego. Obaj panowie zresztą przemierzają drogę na koniach, co także wskazuję na sklasyfikowanie go do tego gatunku. Ostatnie 2 sceny to wisienka na torcie. Idealne spuentowanie całej historii. Sądzę, że gdyby Radu Jude inaczej poprowadził końcówkę, to by nie dostał zasłużonego Niedźwiadka... Film jest bardzo przyjemny w odbiorze, ale to nie oznacza, że jest płytki. Zostawia widza z kilkoma ważnym pytaniami po seansie. "Co sprawia, że czujemy się "lepsi" od innych ras?","Dlaczego tak często wzgardzamy drugim człowiekiem?" To jedne z nich. Odpowiedzi na te pytania są "skryte" w bardzo dobrych i treściwych dialogach. 7/10 Film jest dostępny w kinach.

środa, 2 grudnia 2015

Carol - 2015

Film widziałem na AFF we Wrocławiu. Carol to swego rodzaju powrót do klasycznego Hollywood. Opowiada on historię zakazanej miłości osadzonej w 50-tych latach. Dziewiętnastoletnia Teresa pracującuję w pewnym centrum handlowym w Nowym Jorku. Podczas świątecznej gorączki zakupów poznaje Carol- dojrzałą kobietę, uwięzioną w nieszczęśliwym małżeństwie. To jedno spotkanie odmieni ich życie na zawsze. Znakomita stylizacja, fryzury, kostiumy, scenografia. Wszystko dopracowane w najdrobniejszym szczególe. A przede wszystkim zdjęcia Edwarda Lachmana (nagrodzony Złotą Żabą na tegorocznym Camerimage) REWELACJA! Genialne zabiegi formalne, ciekawe prowadzenie kamery i UWAGA wszystko nakręcone na taśmie! To nadawało dodatkowego klimatu. A najmocniejszym punktem dzieła jest aktorstwo dwóch wybitnych aktorek. Cate Blanchett jak zawsze olśniewająca i Rooney Mara (Złota Palma za najlepszą aktorkę na tegorocznym Cannes), która oficjalnie wskakuje do tzw. pierwszej hollywoodzkiej ligi. Obie panie oscarową nominację mają jak w banku. Być może jedna z nich zamieni ją na złotego rycerzyka. Ach i reżyseria! Todd Haynes udowadnia, że cały czas jest jednym z ciekawszych twórców amerykańskiego kina niezależnego. Pierwszy raz widziałem film, który tak subtelnie opowiedziałby historię lesbijskiej miłości bez zbędnego epatowania cielesnością. Wszystko jest niedopowiedziane i wygrane na małych gestach czy grymasach twarzy. Nawet scena łóżkowa została nakręcona z wyczuciem i poczuciem smaku. Ukazuje ona jak subtelnie i bez dosłowności można zaprezentować takie sekwencje. W sumie takim jednym słowem, które mi się nasuwa po obejrzeniu to ELEGANCJA. Na koniec (jako muzyk) chciałbym wspomnieć o soundtracku. Carter Burwell (znany z współpracy z braćmi Coen) napisał przepiękną muzykę, która podkreśla przemiany emocjonalne głównych bohaterek. Do tego sprawne wykorzystanie najbardziej znanych piosenek z tamtego okresu i mamy receptę na sukces. Wróżę górę nagród podczas tego sezonu. 9/10 W polskich kinach od 4 marca 2016 roku

wtorek, 1 grudnia 2015

Serdecznie witam!

Jestem Mateusz i od kilku lat bardzo interesuję się kinem. Ten blog poświęcony jest właśnie tematyce filmu. Będę tu regularnie wrzucał recenzje mojego autorstwa. Nie będą to tylko najnowsze produkcje, ale również dzieła trochę starsze, które zostały docenione na różnych światowych festiwalach (Cannes, Wenecja, Berlin itp.) Głównym celem, dla którego zdecydowałem się na założenie tego bloga jest próba "zarażenia" was miłością do tej dziedziny sztuki. To niewyczerpalne źródło wszelkich natchnień i przeżyć emocjonalnych, bo przecież (cytując klasyka) "kino to emocje". Będę się starał wybierać i recenzować te najbardziej godne uwagi dzieła, by pokazać wam, że kino to nie tylko głupawe komercyjne komedyjki. Mam nadzieję, że będzie się wam przyjemnie czytało moje "wypociny" :) i przede wszystkim mam nadzieję, że będę was zachęcał po sięganie po trochę ambitniejsze kino. Czołem ;) Pierwsza recenzja już niebawem