
"Kieł" Giorgosa Lanthimosa to surrealistyczna opowieść o manipulacji i zwierzęcych instynktach drzemiących w każdym z nas. Fabuła sama w sobie jest dość chora, a wręcz psychodeliczna. Pewne małżeństwo "wychowuje" swoje dzieci w tajemniczym domu. Wiemy o nim tylko, że został wybudowany z dala od ludzi. Słowo "wychowuje" nie wiem czy w tej sytuacji jest prawidłowo użyte. Bardziej pasuje słowo tresura. Dziwne małżeństwo stworzyło dla swoich dzieci hermetyczny świat zamknięty w czterech ścianach domu i starannie skomponowanego ogródka. Jest to świat oparty na zwierzęcych instynktach. Brutalny i zwyrodniały. W sumie najdziwniejsze jest to, że nie znamy powodu dla którego oni "wykreowali" ten świat dla swoich dzieci. Stwierdzenie, że to dzieci też jest nadużyciem. W rzeczywistości są to dorośli ludzie. Chociaż ich dorosłość objawia się tylko w ich cielesności, bowiem ich rodzice wmówili im, że są jeszcze dziećmi i nie są w stanie samodzielnie przekroczyć progu domu i samodzielnie iść przez życie. W tym wyimaginowanym świecie panują odrębne zasady. Za złamanie chociaż jednej z nich grozi brutalna (naprawdę brutalna) kara. W ich rzeczywistości nie ma miejsca na racjonalne myślenie. Środek ciężkości przesunięty jest w stronę zwierzęcych instynktów. To one "rządzą" całym filmem. To na nich oparta jest cała konstrukcja dzieła. Paleta tych zachowań jest bardzo szeroka. Od dziwnych erotycznych zachcianek (to też zwierzęcy instynkt) do chęci poznania tego co zakazane. Mnie osobiście wstrząsnął ten film. I za sprawą wyjątkowego wulgaryzmu (niektórzy mogą instynktownie odrzucić ten film) i za sprawą tak mocnego przekazu. Jakiego? Nie mogę zdradzić. Ostatnia scena zasługuje na co najmniej półgodzinne owacje na stojąco! Jest to studium całej ludzkiej psychiki ukazane może w 5 minut. Budowanie napięcia, strach, a zarazem chęć poznania czegoś nieznajomego i wcześniej zakazanego i wreszcie niejednoznaczny koniec sprawiają, że zostaje ona zapamiętana w naszej pamięci na długo. Chapeau bas panie reżyserze! Po obejrzeniu przyznam się, że przeszło mi przez myśl, żeby wystawić najwyższą możliwą ocenę. Ostatecznie zostałem przy 9 (jednakże jest to takie 9,5). Nie wiem czy go polecać, bowiem jest strasznie przytłaczający i w pewnych momentach aż przesadzony (chociaż po obejrzeniu całości najbardziej docenia się te sceny). Greckie kino wymiata! Giorgos Lanthimos tym filmem oficjalnie wskoczył do pierwszej ligi, dzięki czemu przyciągnął producentów do jego najnowszego dzieła "The Lobster", w którym można oglądać takie gwiazdy jak: Colin Farrell, Rachel Weisz, Lea Seydoux czy Bena Whishawa. Już wcześniej o nim pisałem (jest w moim zestawieniu 10 najlepszych premier 2015 roku)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz